TAJEMNICZY ŚWIAT

FORUM POŚWIĘCONE MAGII, NIEZWYKŁYM STWORZENIOM I SAMODOSKONALENIU

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2011-09-07 23:33:53

 Kelajno

Administrator

7536127
Zarejestrowany: 2011-02-06
Posty: 361
Punktów :   

LIKANTROPIA CZYLI WILKOŁACTWO

Szukałam w necie czegoś o Rodzie Laighne Faelaidh'a i znalazłam bardzo ciekawy artykuł




O to pierwsza w znanej nam historii wzmianka o likantropii czyli wilkołactwie. pochodzi z IV księgi "Dziejów" Herodota z Halikarnasu z przed 2500 lat. Pisze on o Neurach, narodzie żyjącym między Karpatami Wschodnimi a Dnieprem. Gwoli ścisłości należy dodać że Scytowie to najbliżsi sąsiedzi rzeczonych Neurów. Cała historia nie brzmi specjalnie prawdopodobnie, cały naród, czy szczep "na trzy-cztery" zmienia się w wilkołaki... no cóż, wrócę do tego za chwilę. Słowo "neur" to - według Brücknera - przekręcone lub archaiczne słowiańskie "nur" lub "nyr", które to słowo oznacza człowieka złego, występnego i w ogóle mało sympatycznego (por. "patrzyć nurkiem" - powiedzonko z XVI w.). Czyżby więc dawni Słowianie (bo prawdopodobnie Neurowie byli właśnie prasłowianami) sami siebie przezwali "złymi"? Mało prawdopodobne. Sprawa nieco się rozjaśnia gdy popatrzymy na Neurów nie jako naród czy szczep lecz jako kastę. Kastę czarowników, którzy dorocznie przemieniali się w wilki. Tak więc czarownik - wilkołak to najpierwotniejsza forma wilkołactwa (są jeszcze inne, ale o tym później). Tutaj następuje mała przerwa w dokumentacji na temat słowiańskiego wilkołactwa, kolejne informacje odnajdujemy dużo później, już z zapisków misjonarzy słowem bożym i siekierą nawracających Słowiańszczyznę. Gwoli ścisłości należy dodać że likantropia nie jest zjawiskiem związanym tylko ze słowiańszczyzną, a nawet nie tylko z ludami indoeuropejskimi. Zjawisko jest stare jak świat i obejmowało niemal cały glob. Oczywiście w miarę szerokości geograficznej zmieniały się zwierzęta w które człowiek mógł się zmieniać były to m.in. tygrysy, lamparty, hieny, kojoty etc. No ale wróćmy do właściwej likantropii. Samo słowo "likantropia" pochodzi od greckiego słowa "likantropos" (wilkołak), które to powstało ze zlepki wyrazów "likos" (wilk) i "antropos" (człowiek). Sama idea tego zjawiska wywodzi się gdzieś z zamierzchłej przeszłości gdy młodzi mężczyźni chcąc zaistnieć jako wojownicy łączyli się w związki, których jedynym celem była walka i zdobywanie łupów. Do wilczego trybu życia dochodziły jeszcze przebrania w wilcze skóry. Przemianie człowieka w wilka, była ideałem do którego dążyli. Żyli w lasach, poza społeczeństwem i prawem, reprezentowali brutalną siłę i agresję. Z tego prawdopodobnie zrodził się mit, który przetrwał swoich twórców i ciągnął się do XIX wieku, a może i do dzisiaj. Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. Nie należy mylić likantropii-wilkołactwa z chorobą psychiczną o tej samej nazwie. Mimo, iż swojego czasu, z mniejszą lub większą słusznością, próbowano tłumaczyć pierwsze zjawisko drugim (oraz wścieklizną). Jednak znaczeniowo pojęcia te są od siebie odległe i należy o tym pamiętać. Gwoli ścisłości w tej kwestii pozwolę sobie podać definicję zaczerpniętą od L. Słupeckiego: "Wilkołactwo, zwane inaczej likantropią, jest to wiara w możliwość metamorfozy człowieka w wilka i zbudowany wokół niej system mitów, obrzędów i rytów magicznych".

W mich postach staram się trzymać w miarę możliwości głównego ich tematu - - jednakże ze względu na co najmniej ogólnoeuropejski charakter zjawiska likantropii, nie sposób jej rozpatrywać w stosunku do samych tylko Słowian. W związku z czym teraz przyjrzymy się wilkołactwu w różnych krajach, różnych epok. Zacznijmy od antycznej Grecji. Jak już wspomniałem grecy zwali wilkołaka "likantropos". Likantropia świata klasycznego jest związana z postacią Dzeusa Likejskiego (wilczego) z Arkadii. Składano mu rozmaite krwawe ofiary, również z ludzi, jednak przy tych ofiarach nikomu nie wolno było skosztować ludzkiego ciała, w przeciwnym razie Dzeus przemieniał kanibala w wilka na 9-10 lat. Taki los spotkał m. in. legendarnego króla Likaona, który składając w ofierze dziecko skosztował jego krwi oraz niejakgo Damarchosa, który skosztował przy ołtarzu Jowisza Likejskiego dziecięcych wnętrzności. Ten ostatni jest, nawiasem mówiąc, postacią autentyczną, zasłynął jako zapaśnik i miał swój posąg w Olimpii. Do ćwiczeń wziął się podobno już po zdjęciu z niego klątwy wilkołactwa. Za czasów Imperium Rzymskiego znano już wilkołaki, które potrafią się przemieniać z własnej woli. Przemiana następuje w charakterystycznym, symbolicznym miejscu - gdzieś tuż za miastem, na pograniczu cywilizacji i dzikiej i demonicznej bo nieznanej natury. Przemiana odbywa się przy pełni księżyca, wilkołak ściąga z siebie ubranie i zmienia się w wyjątkowo agresywnego wilka. Wszelkie rany zadane wilkowi utrzymują się również poprzemianie. Wilkołactwo występowało również w wierzeniach celtyckich. W łacińskim manuskrypcie kronikarza Nenniusza z przełomu XII i XIII czytamy następującą historię: "W Ossory mieszkają potomkowie wilka. Istnieją bowiem w Irlandii pewni ludzie a mianowicie ród Laighne Faelaidh'a, którzy przemieniają się w wilki, kiedy tylko zechcą, zabijając zgodnie ze zwyczajem wilków. Opuszczają oni własne ciała, gdy idą w świat w wilczej postaci, i przykazują swoim rodzinom, aby ich nie ruszali, ponieważ jeśliby zmieniły miejsce, nie mogliby nigdy wejść w nie z powrotem. Jeżeli zostaną zranieni, kiedy są gdzieś w oddali, to takie same rany pojawiają się na ich ciałach w domach i mają oni w ustach pożarte w tym czasie świeże mięso" [Nenniusz, manuskrypt D, za: Słupecki,"Wilkołactwo"]. W późniejszych podaniach wraca się do wilkołaka klasycznego - zrzucającego ubranie gdzieś na skraju miasta i zmieniającego się, znane są też wilkołaki - ofiary klątw rzuconych na nie lub na cały ród, również u celtów pojawia się po raz pierwszy motyw wilkołaka-kobiety (już z czasów chrześcijaństwa). Przyjrzyjmy się teraz wierzeniom skandynawskim. Ich mitologia daje dość sporą porcję ciekawego materiału na ten temat. Na początek: Sköl i Hati Hrodwitnirson zwany Managarm - dwa mityczne wilki goniące po nieboskłonie odpowiednio słońce i księżyc, aby je pożreć. Zrodziły się jako jedne z wielu ze starej olbrzymki mieszkającej w żelaznym lesie i wilka Fenrira (syna Lokiego). Fenrir, zwany też pustoszycielem, został dla dobra ogółu skuty łańcuchem przez bogów, co wyjaśniałoby czemu jego synowie odkuwają się na ciałach niebieskich ich reprezentujących. Następny motyw to berserkowie - wojownicy potrafiący wpadać w szał bojowy, o których krążyły legendy, że potrafili się zmieniać w dzikie zwierzęta. Sama nazwa wskazuje na niedźwiedzia, ale zarówno literatura na ich temat (nazywająca ich np. wilczymi skórami) jak i tryb życia (nie walczyli samotnie lecz w grupach - jak wilcze stado nie jak niedźwiedzie) wskazuje na ich związek z wilkołactwem. Ich szał bojowy był jak przemienienie w bestię - stawali się niepokonani, nadludzko silni i w zapamiętaniu mogli zabijać nawet swoich ludzi. Zamiana człowieka w zwierzę jest była czymś normalnym u Prusów, człowiek po śmierci mógł stawać się wilkiem lub jakimś innym leśnym stworzeniem. Zauważmy że wilk jest tu jak najbardziej pozytywnie odbierany, a taka reinkarnacja była swoistą nagrodą dla umierającego za jego męstwo, dokonania wojenne etc. Jeśli potraktować likantopię nieco szerzej tzn - jako wiarę w przemianę nie tylko w wilka ale w dowolnego drapieżnika to znajdziemy ją niemal na całym globie. W afrykańskim plemieniu Ho już za czasów kolonialnych wyszła na jaw historia o człowieku, który zamieniwszy się w tygrysa zabijał bydło, a na zakończenie żonę sąsiada - później został przez niego zabity. Są też afrykańskie historie o Pandoro - ludziach potrafiących zmieniać się w lwy. Aztekowie oddawali cześć Coyotl Inaual - bogu w skórze kojota, patronowi elitarnych wojowników. Niektórym szczepom Indian znane były również wilkołaki w ścisłym tego słowa znaczeniu: ludzie-wilki, związani z różnymi szczepami młodych wojowników.

rzejdę teraz wreszcie do wilkołactwa w naszej kulturze. Już w wieku XIX nie można już było spotkać we wsiach nikogo, kto by twierdził, że widział wilkołka osobiście. Zachowało się jednak trochę zapisków duchowieństwa i kronikarzy oraz opowiadań, pisemnych bądź przekazywanych ustnie, które w miarę wyraźnie naświetlają obraz tej istoty. Wilkołaki słowiańskie możemy z grubsza podzielić na trzy grupy, które zresztą wyłoniły się poza Słowiańszczyzną i mogą być stosowane do wszystkich wilkołaków. Są to:

1.czarodzieje i wilkołaki "naturalne";
2.ofiary czarów;
3.potępione dusze.

Pierwsza grupa to ludzie przemieniający się bez udziału osób trzecich z własnej woli, czy to przy pomocy magii czy też przez wrodzone ku temu zdolności. Takie wilkołki są często wrogo nastawione do innych ludzi, ale zależy to od charakteru konkretnego czarownika/wilkołaka. Przemiany odbywają się bądź za sprawą odpowiedniego rytuału, bądź po "po prostu się odbywają" (czego przykład mamy opisany w wierszyku na wstępie - nie zawsze dzieje się to w sposób do końca kontrolowany). Jak to już wspomniałem w poprzednim rozdziale jest to najstarsza forma likantropii. Czarownik chcący przemienić się w wilka wbijał w ziemię nóż po czym trzy razy się o niego potykał i przewracał (zawsze w tym samym kierunku), za każdym razem wypowiadając zaklęcie (którego treść pozostanie na wieki tajemnicą), przy trzecim potknięciu przemieniał się w wilka mającego czworo oczu i wielki łeb. Aby wrócić do pierwotnej postaci musiał powtórzyć rytuał przewracając się w przeciwną stronę. Metoda ta ma ten minus, że gdy czarodziej biega pod postacią wilka ktoś może wyciągnąć z ziemi nóż, wtedy przemiana jest już nieodwracalna, podobnie jak szaty pozostawione przez człowieka zmienionego w wilka nie mogą być poruszone bo grozi to tym samym. Grupa druga to ludzie, którzy w jakiś sposób narazili się na furię kogoś kto posługuje się czarami. Czarodziej rzuca klątwę no i biedaczysko chce czy nie chce staje się wilkiem. Wilkołak taki zasadniczo nie różni się od zwykłego wilka, tyle że ma nieco inną sierść, a ścigany płacze ludzkimi łzami. Prawdziwe wilki są do niego nastawione wrogo i nie pozwalają się do siebie zbliżyć. W innej wersji (dawniejszej i chyba pozasłowiańskiej) wilk jest - przeciwnie - wyrośnięty jak czort i włączając się w wilcze stada wiedzie w nich prym, ściągając je na osady ludzkie. O wilkołakach-ofiarach czarów jest wiele polskich legend i podań ludowych. Na przykład podanie w którym czarodziej obrażony za to, że nie zaproszono go na wesele zamienia wszystkich weselników na dobre parę lat w wilkołaki. Przemiana weselników w wilki była chyba rodzajem hobby czarownic, czarnoksiężników, młynarzy a nawet upiorów, bo odmian tej historii są setki. Ostatnia twarz wilkołactwa jest dość późna i ma już duże zabarwienie kulturą chrześcijaństwa. Otóż jest to dusza człowieka (a nie żywy człowiek, jak to było w pozostałych przypadkach) na wieki potępiona i snująca się po ziemi w postaci wilczopodobnej bestii. Taki wilkołak ma niejako z założenia negatywne intencje, a jego jedyny cel szkodzenie ludziom i sprowadzanie ich na złą drogę. Proszę zauważyć że taki wilkołak niewiele się już różni od upiora. Otóż wiara w te dwa stworzenia w niektórych regionach zlała się na tyle, że słów "wilkołak" i "upiór" używano zamiennie na określenie powracającego zmarłego. W Grecji na przykład słowo "wilkołak" oznacza wampira ssącego krew. Istnieje ciekawy przypadek takiego zlania się wierzeń w wilkołaki i upiory: w Rumunii wilkołakiem (varkolâci) stawało się siódme lub dziewiąte dziecko tych samych rodziców. Bestia odzywała się w takim człowieku dopiero po śmierci (zazwyczaj w siedem lat po niej), wtedy to wilkołak niczym wampir wstawał z grobu i w zwierzęcej postaci pił krew bliskich. Przypomnijmy że Rumuni mieli też wampiry w bardziej znanym tego słowa znaczeniu - nosferatów. No ale dość o upiorach, wracajmy do tematu. Pozostało mi jeszcze opowiedzieć trudną do przemilczenia kwestię, mianowicie motyw Wilczego Pasterza. Sam Wilczy Pasterz jest postacią dość enigmatyczną, wiadomo że nosi się w wilczej skórze i pochodzi z pogańskich czasów. Jego następcą czy też odpowiednikiem jest nie kto inny jak święty Mikołaj - patron wilków i wilkołaków. Tak, tak, drogie dzieci, nie dajcie się oszukiwać rodzicom i telewizji - Mikołaj istnieje! (choć nie życzę wam spotkania z nim w najgorszych koszmarach). Innym wilczym pasterzem był św. Jerzy. Wszyscy oni mieli moc władania nad wilkami i wilkołakami, pozwalania im na napady na ludzi lub ich od tego powstrzymywania. Co do metod walki z wilkołakami to nie zakrawają one na wielką magię jak w przypadku upiorów. No może oprócz tych wilkołaków, które zostały zaczarowane - wtedy najlepsza metoda odmiany to zdjęcie klątwy przez osobę, która ją rzuciła, czasem też, po określonym czasie, odmiana następuje automatycznie. Zabicie wilkołaka nie nastręczało wielkich trudności: wilkołak jest uosobieniem brutalnej siły i tą samą metodą można się go pozbyć (siekiery, miecze itd. były w pełni skuteczne), co innego w przypadku wilkołaka-potępieńca będącego odmianą upiora - tutaj należy zastosować środki antywampiryczne. Jeśli jednak mamy ambicję by wilkołaka nie zabijać, tylko odmienić, to metody (poza odczarowaniem przez czarodzieja) są dwie: po pierwsze: obciąć mu kończynę, po drugie: rzucić w niego widłami, przeżegnać go widłami, pomachać nad nim widłami etc. (jeśli przeżyje to powinno zaskutkować).



źródło: http://forumzn.katalogi.pl/LiKANTROPIA_ … o-t93.html

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
TS2's capabilities in countering AI scams